Poetyckie inspiracje Erraty

Ten blog w zamyśle stanowi prezentację najdoskonalszych z mojego punktu widzenia poetyckich inspiracji.
Każdy z utworów opatrzony jest moim komentarzem, zazwyczaj w formie subiektywnej refleksji.
Głównie zresztą w postaci metafory.

niedziela, 31 maja 2015

23

    Julian Tuwim, Chrystusie
Jeszcze się kiedyś rozsmucę, 
Jeszcze do Ciebie powrócę, 
Chrystusie... 

Jeszcze tak strasznie zapłaczę, 
Że przez łzy Ciebie zobaczę, 
Chrystusie... 

I taką wielką żałobą 
Będę się żalił przed Tobą, 
Chrystusie... 

Że duch mój przed Tobą klęknie 
I wtedy serce mi pęknie, 
Chrystusie...

    piątek, 29 maja 2015

    22

    Pablo Neruda, Inny zamek


    Nie jestem, nie jestem z ognia,
    składam się z ubrania, reumatyzmu,
    podartych papierów, zapomnianych cytat,
    biednych znaków na skałach,
    z których dumne były kamienie.
     
    Na czym został zamek z deszczu,
    młodość ze smutnymi jej snami
    i ten wpółotwarty zamysł
    rozpostartego ptaka, orła na niebie,
    herbowego ognia?
     
    Nie jestem, nie jestem błyskawicą
    z błękitnego ognia, wbitą niczym włócznia
    w jakiekolwiek serce bez goryczy.
     
    Życie to nie ostrze noża,
    to nie błyśnięcie gwiazdy,
    lecz zużywanie się wewnątrz ubrania,
    but tysiąc razy powtórzony,
    medal powoli śniedziejący
    we wnętrzu ciemnej skrzyni.
     
    Nie proszę o nową róże ani o bóle,
    to, co mnie zżera, to nie jest obojętność,
    lecz to, że każdy znak zapisany został
    a sól i wiatr zacierają pismo
    i dusza teraz jest milczącym bębnem
    na brzegu rzeki, na brzegu owej rzeki,
    która tam była i nadal istnieć będzie. 

    __________

    Świat. 
    My przeminiemy, on zaś najzwyczajniej w świecie istniał będzie dalej.
    Tak po prostu.
    A co najgorsze, całkiem nieźle poradzi sobie bez nas.
    Cieszmy się zatem, póki mamy czym. 
    Niechby i nawet tym paskudnym reumatyzmem.   

    poniedziałek, 25 maja 2015

    21

    Julian Tuwim
     
    Wiersz, w którym autor grzecznie, ale stanowczo
    uprasza liczne zastępy bliźnich, aby go w dupę pocałowali
     
     
    Absztyfikanci Grubej Berty
    I katowickie węglokopy,
    I borysławskie naftowierty,
    I lodzermensche, bycze chłopy.
    Warszawskie bubki, żygolaki
    Z szajką wytwornych pind na kupę,
    Rębajły, franty, zabijaki,
    Całujcie mnie wszyscy w dupę.
    
    Izraelitcy doktorkowie,
    Widnia, żydowskiej Mekki, flance,
    Co w Bochni, Stryju i Krakowie
    Szerzycie kulturalną francę !
    Którzy chlipiecie z “Naje Fraje”
    Swą intelektualną zupę,
    Mądrale, oczytane faje,
    Całujcie mnie wszyscy w dupę.
    
    Item aryjskie rzeczoznawce,
    Wypierdy germańskiego ducha
    (Gdy swoją krew i waszą sprawdzę,
    Werzcie mi, jedna będzie jucha),
    Karne pętaki i szturmowcy,
    Zuchy z Makabi czy z Owupe,
    I rekordziści, i sportowcy,
    Całujcie mnie wszyscy w dupę.
    
    Socjały nudne i ponure,
    Pedeki, neokatoliki,
    Podskakiwacze pod kulturę,
    Czciciele radia i fizyki,
    Uczone małpy, ścisłowiedy,
    Co oglądacie świat przez lupę
    I wszystko wiecie: co, jak, kiedy,
    Całujcie mnie wszyscy w dupę.
    
    Item ów belfer szkoły żeńskiej,
    Co dużo chciałby, a nie może,
    Item profesor Cy… wileński
    (Pan wie już za co, profesorze !)
    
    I ty za młodu nie dorżnięta
    Megiero, co masz taki tupet,
    Że szczujesz na mnie swe szczenięta;
    Całujcie mnie wszyscy w dupę.
    
    Item Syjontki palestyńskie,
    Haluce, co lejecie tkliwie
    Starozakonne łzy kretyńskie,
    Że “szumią jodły w Tel-Avivie”,
    I wszechsłowiańscy marzyciele,
    Zebrani w malowniczą trupę
    Z byle mistycznym kpem na czele,
    Całujcie mnie wszyscy w dupę.
    
    I ty fortuny skurwysynu,
    Gówniarzu uperfumowany,
    Co splendor oraz spleen Londynu
    Nosisz na gębie zakazanej,
    I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
    A srać chodziłeś pod chałupę,
    Ty, wypasiony na Ikacu,
    Całujcie mnie wszyscy w dupę.
    
    Item ględziarze i bajdury,
    Ciągnący z nieba grubą rętę,
    O, łapiduchy z Jasnej Góry,
    Z Góry Kalwarii parchy święte,
    I ty, księżuniu, co kutasa
    Zawiązanego masz na supeł,
    Żeby ci czasem nie pohasał,
    Całujcie mnie wszyscy w dupę.
    
    I wy, o których zapomniałem,
    Lub pominąłem was przez litość,
    Albo dlatego, że się bałem,
    Albo, że taka was obfitość,
    I ty, cenzorze, co za wiersz ten
    Zapewne skarzesz mnie na ciupę,
    Iżem się stał świntuchów hersztem,
    Całujcie mnie wszyscy w dupę !…
     __________
     Przychodzi, oj, przychodzi na człowieka taki czas, że jeno właśnie to zawołać by se chciał...  
    

    sobota, 23 maja 2015

    20

    Julian Tuwim

    Na zbytnie a niepowściągliwe dziwkochwalstwo naszego wieku


    Zanadto się z damą cacka
    Szarmancka brać literacka. 


    Szmatławce i szewaliery
    Prawią jej same dusery.

    Dochodzą już do przesady
    Te kąplemęty, lansady.

    Te sętymęty, czułości
    Przyprawić mogą o mdłości.

    Mizdrzy się w gracji i szyku
    Cicisbey przy wersalczyku.

    Dla byle kapryśnej idiotki
    Madrygał ułoży słodki.

    Dla paru od wiersza groszy
    Płaszczy się, mdleje z rozkoszy.

    Wpadają w achy i ochy
    Na widok pończochy pieszczochy.

    Piszczą "sylwuple, żewupry!"
    Bałwany i wiercikupry.

    Na widok pyjamy damy
    Piszczą te chamy reklamy. 


    Dlaczego chwycił szał cię,
    Gdyś ujrzał kretynkę w aucie?

    Czego się cieszysz, Mojsie,
    Że dziwka siedzi w Rolls-Roysie?

    "Urocza Bebi Pipi
    w yachcie na Missisipi".

    "Zmysłowa Dudu Papa
    Jej uśmiech, pies i kanapa".

    "Fertyczna Elli Belli
    Pije kawę w kąpieli". 


    Czego migdalisz się, chłopie,
    Że dziwka kawsko żłopie? 


    Że w wannie niby? To o to
    Tak się wygłupiasz, idioto? 


    Sam lepiej idź do łaźni
    I już się więcej nie błaźnij.


    __________

    Ano, tak. Toż to czyste jest błazeństwo.
    Kobieta nie chce być obiektem galanterii, tym bardziej zaś maskotką.
    Szarmanckie gesty z zaprzeszłej epoki są tylko atrapą umysłowej pustki.  

    środa, 20 maja 2015

    19

    Zbigniew Herbert, Pan od przyrody

     

    Nie mogę przypomnieć sobie
    jego twarzy

     

    stawał wysoko nade mną
    na długich rozstawionych nogach
    widziałem
    złoty łańcuszek
    popielaty surdut
    i chudą szyję
    do której przyszpilony był
    nieżywy krawat

     

    on pierwszy pokazał nam
    nogę zdechłej żaby
    która dotykana igłą
    gwałtownie się kurczy

     

    on nas wprowadził
    przez złoty binokular
    w intymne życie
    naszego pradziadka
    pantofelka

    on przyniósł
    ciemne ziarno
    i powiedział: sporysz
     

    z jego namowy
    w dziesiątym roku życia
    zostałem ojcem
     

    gdy po napiętym oczekiwaniu
    z kasztana zanurzonego w wodzie
    ukazał się żółty kiełek
    i wszystko rozśpiewało się
    wokoło

     

    w drugim roku wojny
    zabili pana od przyrody
    łobuzy od historii

     

    jeśli poszedł do nieba -
     

    może chodzi teraz
    na długich promieniach
    odzianych w szare pończochy
    z ogromną siatką
    i zieloną skrzynią
    wesoło dyndającą z tyłu

     

    ale jeśli nie poszedł do góry -
     

    kiedy na leśnej ścieżce
    spotykam żuka który gramoli się
    na kopiec piasku
    podchodzę
    szastam nogami
    i mówię: 

    - dzień dobry panie profesorze
     

    pozwoli pan że panu pomogę
    przenoszę go delikatnie
    i długo za nim patrzę
    aż ginie
    w ciemnym pokoju profesorskim
    na końcu korytarza liści

     

    __________

     

    W drodze wyjątku miast komentarza jest dzisiaj link. Wpis na łamach Pól Erratyjskich z powodzeniem pełni tę rolę. Nie warto ich zatem dublować.  

    poniedziałek, 18 maja 2015

    18

    Adam Asnyk, Daremne żale


    Daremne żale, próżny trud
    Bezsilne złorzeczenia.
    Przeżytych kształtów żaden cud
    Nie wróci do istnienia.

    Świat wam nie odda, idąc wstecz, 
    Zniknionych mar szeregu:
    Nie zdoła ogień ani miecz
    Powstrzymać myśli w biegu.

    Trzeba z Żywymi naprzód iść,
    Po życie sięgać nowe:
    A nie w uwiędłych laurów liść
    Z uporem stroić głowę!

    Wy nie cofniecie życia fal!
    Nic skargi nie pomogą!
    Bezsilne gniewy, próżny żal! 
    Świat pójdzie swoją drogą.

    __________
     
    I choćby walić głową w mur, to nikt nie powetuje strat, ani nie odda nam sprawiedliwości. 
    Wszak nie uczyni tego los, ni żaden Bóg. 

    niedziela, 17 maja 2015

    17

    Rainer Maria Rilke, Pieśń miłosna

    Jakże podtrzymać moją duszę mam, by twej
    nie musnąć bodaj? Jak ją wznieść
    ku rzeczom wszelkim, ponad twym istnieniem?
    Ach, jakże pragnę ją ukoić
    pośród tych rzeczy zatraconych, w ciemność wpleść
    w jakowymś miejscu obcym, błogim, które mej
    już nie poruszą duszy twoim drżeniem.
    Aliści wszystko, co nas wzrusza, mnie i ciebie,
    jak smyczek skrzypiec splata nas pragnieniem,
    co ze strun dwojga jeden tworzy dźwięk i jedną treść.
    Jakiż instrument władcą naszych skroni?
    I jakiż skrzypek dzierży nas w swej dłoni?
    O słodka pieśń.
     
    (Tłum. Dariusz Guzik)

    _____________
    Jakże?

    16

    Ks. Jan Twardowski, Nie tylko my


    Czytamy - Bóg tak umiłował świat...
    a więc nie tylko ludzi
    ale i pliszkę
    odymioną pszczołę
    jeża eleganta wprost spod igły
    nawet muła ni to ni owo
    bo arii to koń ani osioł
    (żal że go człowiek stwarzał
    żyje jak kawaler co się nie rozmnaża)
    gruszę co kwitnie zaraz przed jabłonią
    liście konwalii prawie bez ogonka
    cielę co za matką się wlecze

    a my tak czulimy się do Boga
    jakby On miał nas tylko kochać na świecie

    ___________________________
    Nie tylko nas, ale nas najbardziej. 
    Tak chcemy wierzyć - nie wiadomo, czy zasadnie.

    czwartek, 14 maja 2015

    15

    Leopold Staff, Ars Poetica

    Echo z dna serca, nieuchwytne,
    Woła mi: "Schwyć mnie, nim przepadnę,
    Nim zblednę, stanę się błękitne,

    Srebrzyste, przezroczyste, żadne!"

    Łowię je spiesznie jak motyla,
    Nie, abym świat dziwnością zdumiał,
    Lecz by się kształtem stała chwila

    I abyś, bracie, mnie zrozumiał.

    I niech wiersz, co ze strun się toczy,
    Będzie, przybrawszy rytm i dźwięki,

    Tak jasny jak spojrzenie w oczy

    I prosty jak podanie ręki.

    ____________________
    Jasność i prostota. Zwięzłość i precyzja.
    Nietrudno pojąć, czemu to właśnie Staff spiritus movens był dla  Skamandrytów.
    Poezja winna nie tyle krasomówstwem epatować, ile urzekać celnością metafory.
    Również i moim wybrańcem Staff spomiędzy wielu. 

    środa, 13 maja 2015

    14

    Elizabeth Bishop, Ta jedna sztuka

    W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy;
    tak wiele rzeczy budzi w nas zaraz przeczucie
    straty, że kiedy się je traci – nie ma sprawy.

    Trać co dzień coś nowego. Przyjmuj bez obawy
    straconą szansę, upływ chwil, zgubione klucze.
    W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy.

    Trać rozleglej, trać szybciej, ćwicz – wejdzie ci w nawyk
    utrata miejsc, nazw, schronień, dokąd chciałeś uciec
    lub chociażby się wybrać. Praktykuj te sprawy.

    Przepadł mi gdzieś zegarek po matce. Jaskrawy
    blask dawnych domów? Dzisiaj – blady cień, ukłucie
    w sercu. W sztuce tracenia łatwo dojść do wprawy.

    Straciłam dwa najdroższe miasta – ba, dzierżawy
    ogromniejsze: dwie rzeki, kontynent. Nie wrócę
    do nich już nigdy, ale trudno. Nie ma sprawy.

    Nawet gdy stracę ciebie (ten gest, śmiech chropawy,
    który kocham), nie będzie w tym kłamstwa. Tak, w sztuce
    tracenia nie jest wcale trudno dojść do wprawy;
    tak, straty to nie takie znów (Pisz!) straszne sprawy.

    (tłum. Stanisław Barańczak)

    ___________________________________
    Nie dbać o ziemskie aktywa. Ot, tak godzić się z utratą.
    Przywiązań się wyzbyć wszelakich, ostatnią wygasić namiętność. 
    A potem? Potem to już raczej "z górki". 

    wtorek, 12 maja 2015

    13

    Leopold Staff, Kowal

    Całą bezkształtną masę kruszców drogocennych,
    Które zaległy piersi mej głąb nieodgadłą,
    Jak wulkan z swych otchłani wyrzucam bezdennych
    I ciskam ją na twarde, stalowe kowadło.

    Grzmotem młota w nią walę w radosnej otusze,
    Bo wykonać mi trzeba dzieło wielkie, pilne,
    Bo z tych kruszców dla siebie serce wykuć muszę,
    Serce hartowne, mężne, serce dumne, silne.

    Lecz gdy ulegniesz, serce, pod młota żelazem,
    Gdy pękniesz, przeciw ciosom stali nieodporne:
    W pył cię rozbiją pięści mej gromy potworne!

    Bo lepiej giń, zmiażdżone cyklopowym razem,
    Niżbyś żyć miało własną słabością przeklęte,
    Rysą chorej niemocy skażone, pęknięte.

    ____________
    Wszystko, albo nic.
    Nie ma zmiłuj dla własnej słabości.
    Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie (Łk12,48) .

    poniedziałek, 11 maja 2015

    12

    Wisława Szymborska, Nic dwa razy


    Nic dwa razy się nie zdarza
    i nie zdarzy. Z tej przyczyny
    zrodziliśmy się bez wprawy
    i pomrzemy bez rutyny.

     

    Choćbyśmy uczniami byli
    najtępszymi w szkole świata,
    nie będziemy repetować
    żadnej zimy ani lata.

     

    Żaden dzień się nie powtórzy,
    nie ma dwóch podobnych nocy,
    dwóch tych samych pocałunków,
    dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

     

    Wczoraj, kiedy twoje imię
    ktoś wymówił przy mnie głośno,
    tak mi było, jakby róża
    przez otwarte wpadła okno.

     

    Dziś, kiedy jesteśmy razem,
    odwróciłam twarz ku ścianie.
    Róża? Jak wygląda róża?
    Czy to kwiat? A może kamień?

     

    Czemu ty się, zła godzino,
    z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
    Jesteś - a więc musisz minąć.
    Miniesz - a więc to jest piękne.

     

    Uśmiechnięci, współobjęci
    spróbujemy szukać zgody,
    choć różnimy się od siebie
    jak dwie krople czystej wody.


    _____________________________________
    Chwila jest unikatem. Nie sposób kłam zadać jej cenie.
    Nieważne, idyllą jest, czy udręką. Wszak każda przeminie.
    Wdzięczność ostanie, bądź ulga.

    sobota, 9 maja 2015

    11

    Leopold Staff, Płótno żywota

    Nie szukaj u mnie, młody bracie, nauk.

    Choć bliscy, jakżeśmy sobie dalecy!
    Na nic ci myśli mej nawyk czy nałóg

    Własnym gałganem musisz odziać plecy.

    Jeśli ci zdaje się, gdy nagle wstanę,
    Że coś wskazuję mądrym doświadczeniem,
    Jest to ruch tylko, gdy przez się utkane
    Płótno ze strachem mierżę swym ramieniem.

    ________________________________
    Czyżby psu na budę zdać się miały wszelkie "starszych" rady?
    Jak mało kto, skłonna jestem przyjąć taki punkt widzenia.
    Każdy bez dwóch zdań "własnym gałganem musi odziać plecy".
    Cudze doświadczenie na cudzą jeno przykrojone miarę.

    piątek, 8 maja 2015

    10

    Charles Baudelaire, Albatros


    Czasami dla zabawy uda się załodze
    Pochwycić albatrosa, co śladem okrętu
    Polatuje, bezwiednie towarzysząc w drodze,
    Która wiedzie przez fale gorzkiego odmętu.

    Ptaki dalekolotne, albatrosy białe,
    Osaczone, niezdarne, zhańbione głęboko,
    Opuszczają bezradnie swe skrzydła wspaniałe
    I jak wiosła zbyt ciężkie po pokładzie wloką.

    O jakiż jesteś marny, jaki szpetny z bliska,
    Ty, niegdyś piękny w locie, wysoko, daleko!
    Ktoś ci fajką w dziób stuka, ktoś dla pośmiewiska
    Przedrzeźnia twe podrygi, skrzydlaty kaleko!

    Poeta jest podobny księciu na obłoku,
    Który brata się z burzą, a szydzi z łucznika;
    Lecz spędzony na ziemię i szczuty co kroku -
    Wiecznie się o swe skrzydła olbrzymie potyka.


    (Tłum. Wisława Szymborska)
    ___________________
    Niedościgły, piękny i dumny. 
    Obiekt podziwu, zazdrości.
    Sprowadzony do parteru, sponiewierany, wyszydzony.
    Wzgardy nieledwie godny.
    Czy słusznie? Bynajmniej! 

    czwartek, 7 maja 2015

    9

    Tadeusz Różewicz, Kto jest poetą


    Poetą jest ten który pisze wiersze
    I ten który wierszy nie pisze

    Poetą jest ten który zrzuca więzy
    I ten który więzy sobie nakłada

    Poetą jest ten który wierzy
    I ten który uwierzyć nie może

    Poetą jest ten który kłamał
    I ten którego okłamano

    Ten który upadł
    I ten który się podnosi

    Poetą jest ten który odchodzi
    I ten który odejść nie może 

    ________________________
    Co tak naprawdę czyni z nas poetę.
    Bycie człowiekiem samo już wystarczy?
    Jak ważna jest biegłość operowania językiem poezji.
    Czy rzecz polega na wyczuciu chwili.
    Kiedy lepiej jest czynić, kiedy czynności zaniechać.

    środa, 6 maja 2015

    8

    Ana Blandiana, Kwarantanna

    Cierpienie nie jest zaraźliwe,
    Nie udziela się, możecie być pewni.
    Spazm, co targa ciałem mojego bliźniego
    Mnie o najmniejsze drżenie nie przyprawia.
    Cierpienie nie jest zaraźliwe, cierpienie
    Odgradza straszliwiej aniżeli mury,
    Żadna kwarantanna nie izoluje skuteczniej.
    To banalne, co mówię - tym bardziej prawdziwe.

    Mój Boże, ileż to w nas literatury!
    Uczucia - pamiętacie - uczyliśmy się tego jeszcze w szkole.

    Przy łożu umierającego oni płaczą
    Lecz nie zaraża się śmiercią ni jeden.

    Bądźcie spokojni, altruiści, czuwajcie przy chorych,
    Nie bójcie się, ich krzyża żaden z was nie weźmie.
    Umarł. Czy chciałby ktoś mu towarzyszyć?
    Tylko lamenty, zgodnie z obyczajem.

    (Tłum. Zbigniew Szuperski)

    ___________________________________
    W cierpieniu każdy jest sam. Tak dojmująco, boleśnie oddzielny.
    Choćbyśmy nie wiem jak byli empatyczni, swą ostatnią trasę umierający przebywa w pojedynkę. 
    A my...
    Wstydzimy się własnej ulgi.  Że to jeszcze nie teraz.

    wtorek, 5 maja 2015

    7

    Pablo Neruda, Oda do życia

    Powoli umiera ten kto staje się więźniem przyzwyczajenia,
    powtarzając każdego dnia te same drogi,
    kto nie zmienia marki, znaku firmowego,
    kto nie ryzykuje, nie zmienia koloru ubrań,
    kto nie rozmawia z ludźmi których nie zna.
    Powoli umiera ten kto unika w swoim życiu pasji,
    kto zawsze przekłada czarne nad białe i poszczególne chwile nad całą paletę emocji,
    które powodują, że błyszczą oczy, że na twarzy pojawia się uśmiech,
    że serce bije mocniej w konfrontacji z błędami i uczuciami.
    Powoli umiera ten kto nie wywraca stołu,
    kto jest nieszczęśliwy z pracy,
    kto nie ryzykuje pewności dla niepewności realizacji marzeń,
    kto nie pozwoli sobie, przynajmniej jeden raz w życiu, uniknąć rozumnych rad.
    Powoli umiera ten kto nie podróżuje,
    kto nie czyta, kto nie słucha muzyki,
    kto nie znajduje dobra w sobie.
    Powoli umiera ten kto siebie nie kocha,
    kto nie pozwala sobie pomóc,
    kto przechodzi przez życie ciągle narzekając na własne nieszczęście lub na deszcz który pada.
    Powoli umiera ten kto rezygnuje z własnego projektu przed rozpoczęciem go,
    kto nie pyta o to co nie zna i nie rozumie,
    kto nie odpowiada kiedy się go pyta o coś co zna.
    Unikamy śmierci w małych dawkach,
    pamiętając zawsze, że bycie żywym domaga się długiego wysiłku począwszy od prostej czynności oddychania.
    Tylko płomienna cierpliwość poprowadzi cię do zdobycia wielkiego i wspaniałego szczęścia.

    ______________________________________________
    Skrajna zachowawczość, lęk przed ryzykiem, ograniczają nam szansę pełnego rozwoju. 
    Można by rzec, podcinają nam skrzydła. 

    niedziela, 3 maja 2015

    6

    Charles Baudelaire, Moje obnażone serce 


    Prawie całe nasze życie zużywamy na głupie ciekawości.
    A jest tyle rzeczy, które powinny w najwyższym stopniu wzbudzać ciekawość ludzi, a które, sądząc z ich sposobu życia, nie zaciekawiają ich wcale.
    Gdzie są nasi zmarli przyjaciele?
    Po co my tu jesteśmy?
    Czyśmy skądeś przyszli?
    Co to jest wolność?
    Czy można ją pogodzić z prawem opatrzności?
    Czy liczba dusz jest skończona czy nieskończona?
    A ilość ziem, które nadają się do zamieszkania?
    Etc. etc. 

    (Fragment. Tłum. Andrzej Kijowski)

    ______________________
    Które z naszych ciekawości głupie są, a które mądre, któż odgadnie.
    Ten, kto takową wiedzę posiadł, wybrańcem losu mienić się winien.
    A swoją drogą, po równo zaciekawia mnie materia pytań,
    jak i fenomen braku jednoznacznej odpowiedzi.   

    sobota, 2 maja 2015

    5

    Józef Baran, Niezadługo

    niezadługo
    bezinteresowność
    będzie podejrzana

    może grozić jej nawet więzienie
    za demoralizujący wpływ na
    kapitalistyczne otoczenie

    niezadługo
    Chrystus zostanie skazany zaocznie
    na powtórne ukrzyżowanie

    a poezję
    skażą na banicję
    za destrukcyjne odwracanie uwagi
    wydelikacanie wrażliwości
    i rozbudzanie pięknymi metaforami
    niezdrowych
    fantazji
    nie mających pokrycia
    w czekach
    ani tym podobnych
    papierach wartościowych


    _____________________
    Mnie to już nawet nie trąci abstrakcją.
    I nie brzmi nazbyt futurystycznie.
    Poezja od dawna już zapoznana*. 
    A i wrażliwość nie w cenie. 

    * W (archaicznym) znaczeniu: niedoceniona, nieuznana  

    piątek, 1 maja 2015

    4

    Czesław Miłosz, Degradacja

    Wysokie wyobrażenia o sobie zostają poniżone
    spojrzeniem w lustro,
    niemocą starości,
    wstrzymywaniem oddechu w nadziei, że ból
    nie powróci.

    Niewyczerpana mnogość ludzi poniżonych,
    jak też innych istot śmiertelnych,
    które to znoszą jakby z większą pokorą:
    sokół, którego lot już nie jest dość szybki, żeby dogonić gołębia,
    kulejący bocian wygnany wyrokiem odlatującego stada.
    Obrót sezonów, zstępowanie w ziemię.

    Co na to niebieskie moce?
    Przechadzają się, patrzą. -
    Tu my, a tam tak zwane królestwo Natury.
    Co gorsze? Świadomość czy brak świadomości?
    No tak, żadnego lustra nie mieliśmy w Raju.


    ______________
    Co jest gorsze, pyta poeta. 
    Brak świadomości - odpowiem mu na to.
    Bo jeśli brak lustra wyrównać miałby mi deficyty, nie pragnę takiej pociechy.
    Zwłaszcza, że oczy innych również nam lustrami.
    Ludzie nawet w poniżeniu nie są sobie równi.
    Co powiesz na to, Poeto.

    3

    Julian Tuwim, Do prostego człowieka
    Gdy znów do murów klajstrem świeżym
    Przylepiać zaczną obwieszczenia,
    Gdy "do ludności", "do żołnierzy"
    Na alarm czarny druk uderzy
    I byle drab, i byle szczeniak
    W odwieczne kłamstwo ich uwierzy,
    Że trzeba iść i z armat walić,
    Mordować, grabić, truć i palić;
    Gdy zaczną na tysięczną modłę
    Ojczyznę szarpać deklinacją
    I łudzić kolorowym godłem,
    I judzić "historyczną racją",
    O piędzi, chwale i rubieży,
    O ojcach, dziadach i sztandarach,
    O bohaterach i ofiarach;
    Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin
    Pobłogosławić twój karabin,
    Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,
    Że za ojczyznę - bić się trzeba;
    Kiedy rozścierwi się, rozchami
    Wrzask liter pierwszych stron dzienników,
    A stado dzikich bab - kwiatami
    Obrzucać zacznie "żołnierzyków". -
    - O, przyjacielu nieuczony,
    Mój bliźni z tej czy innej ziemi!
    Wiedz, że na trwogę biją w dzwony
    Króle z panami brzuchatemi;
    Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
    Gdy ci wołają: "Broń na ramię!",
    Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
    I obrodziła dolarami;
    Że coś im w bankach nie sztymuje,
    Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
    Lub upatrzyły tłuste szuje
    Cło jakieś grubsze na bawełnę.
    Rżnij karabinem w bruk ulicy!
    Twoja jest krew, a ich jest nafta!
    I od stolicy do stolicy
    Zawołaj broniąc swej krwawicy:
    "Bujać - to my, panowie szlachta!"
    ___________________________  
    Niepokojąco aktualne jawią się dziś te słowa.
    Widać, od tamtych czasów zmieniło się niewiele.
    Głównie to tylko nazwy.
    Łatwo szermować populistycznymi hasłami, czarną robotę zrzucając na innych.
    Jak zwał, tak zwał.
    Kierownicza rola partii, czy napędowa siła kapitalizmu - dla mnie to jeden pies.