Poetyckie inspiracje Erraty

Ten blog w zamyśle stanowi prezentację najdoskonalszych z mojego punktu widzenia poetyckich inspiracji.
Każdy z utworów opatrzony jest moim komentarzem, zazwyczaj w formie subiektywnej refleksji.
Głównie zresztą w postaci metafory.

środa, 29 lipca 2015

46

Adam Mickiewicz, Zając i żaba


Szarak, co nieraz bywał w kłopotach i trwogach,
Nie tracąc serca, póki czuł się rączy,
Teraz podupadł na nogach.
Poczuł, że się źle z nim skończy.
Więc jęknął z głębi serca: "Ach, nie masz pod słońcem
Lichszego powołania jak zostać zającem!
Co mię w dzień pies, lis, kruk, kania i wrona,
Nawet i ona,
Jak chce, tak gania.
A w noc gdy drzemię, oko się nie zmruża,
Bo lada komar bzyknie przez siatki pajęcze,
Wnet drży me serce zajęcze,
Tchórząc tchórzliwiej od tchórza.
Zbrzydło mi życie, co jest wiecznym niepokojem,
Postanowiłem dziś je skończyć samobojem.
Żegnaj więc, miedzo, lat mych wiośnianych kolebko!
Wy kochanki młodości, kapusto i rzepko,
Pożegnalnymi łzami dozwólcie się skropić!
Oznajmuję wszem wobec, że idę się topić!"
Tak z płaczem gdy do stawu zwraca skoki słabe,
Po drodze stąpił na żabę.
Ta mu, jak raca, drgnąwszy spod nóg szusła
I z góry na łeb w staw plusła.
A zając rzekł do siebie: "Niech nikt nie narzeka,
Że jest tchórzem, bo cały świat na tchórzu stoi;
Każdy ma swoją żabę, co przed nim ucieka,
I swojego zająca, którego się boi".


__________

Oj, tak, tak...
Przypomniało mi się jeszcze coś à propos.
Po co Bóg stworzył kartofle?
Żeby i biedacy mieli kogo/co obdzierać ze skóry. 

piątek, 24 lipca 2015

45

Ks. Jan Twardowski, Wiersz z banałem w środku

Nie bój się chodzenia po morzu
nieudanego życia
wszystkiego najlepszego
dokładnej sumy niedokładnych danych
miłości nie dla ciebie
czekania na nikogo

przytul w ten czas nieludzki
swe ucho do poduszki

bo to co nas spotyka
przychodzi spoza nas


__________

To prawda, niewiele z tego, co nas spotyka, zależy w gruncie rzeczy od nas.
Zaś to, co jest w naszej gestii, należy do innego porządku postrzegania. 
Prawdy obiektywne zazwyczaj nie determinują subiektywnych odczuć.

wtorek, 21 lipca 2015

44

Stanisław Barańczak, Długowieczność oprawców

Oprawcy – ale ci na monumentalną skalę,
nie od mokrej roboty, ale od suchych statystyk,
nie od kanciastych pięści, lecz od zaokrąglonych cyfr
w obstawie sześciu zer – słowem, oprawcy masowi,

gdy tylko wyjdą cało ze swych własnych czystek
i przejdą do historii, zaskakują stale
tym, że każdy dożywa w zdrowiu do późnego wieku.

 

Wszyscy niesłuszni świadkowie Jehowy, masoni,
artyści, chłopi, księża, posiadacze ziemscy,
mniejszości narodowe, opowiadacze anegdot,
przypadkowi pechowcy, na których ktoś doniósł z zemsty,
i ci, których nazwisko ktoś wypluł razem z zębami,
powtarzaliby pewnie (gdyby ich wskrzesić) wraz z nami
(i chyba głośniej) swoje zdziwione „dlaczego”,
widząc tych krzepkich staruszków na rencie,
jak grzeją kości na ławce w ogrodzie,
majstrują dla prawnuków latawce, z prostotą
siorbią barszcz, korzystają z dobrodziejstw
dzisiejszej medycyny, prócz starczych kłopotów z prostatą
nie doznając w zasadzie żadnych piekielnych udręczeń.

 

Domyślam się, że w ten sposób nadajesz nam jakiś szyfr,
że kryje się w tym, jak zawsze, Twój zamysł,
który wymierzasz Tobie tylko wiadomą miarą.

 

A jednak, o co chodzi? O trzymanie ich między nami,
by dać nam szansę – na co? Na proces, spóźniony
o parę epok, o miliony
zlikwidowanych lat życia? Na wyduszenie z nich
zeznań czy pamiętników? Na zrozumienie natury
ludzkiej na tym rażąco żywym przykładzie? Czy mamy
stawać z nimi przed lustrem, pozować do zdjęć, na których
będzie widać, że niczym się tak naprawdę nie różnią
kaci od tych, co zwykle padają ofiarą?

 

A może chcesz nam pokazać, że gdybyś do końca znikł,
świadczyłoby wciąż o Tobie przynajmniej to, że na próżno
usiłujemy zrozumieć, co jest nagrodą, co karą?


__________

Trudno to pojąć, przyznaję.
A jednak motywem przewodnim musi tu być pokrewność.
Wszak z powodzeniem moglibyśmy zamienić się miejscami. 
Co tak bardzo różni katów od ich ofiar, że determinuje przydział ról?
Zdaje się, ta iskra Boża, ten obszar, gdzie mówi się - nie!

niedziela, 12 lipca 2015

43

Wisława Szymborska, Pierwsza fotografia Hitlera

A któż to jest ten mały dzidziuś w kaftaniku? 
Toż to mały Adolfek, syn państwa Hitlerów!
Może wyrośnie na doktora praw?
Albo będzie tenorem w operze wiedeńskiej?
Czyja to rączka, czyja, uszko, oczko, nosek?
Czyj brzuszek pełen mleka, nie wiadomo jeszcze:
drukarza, konsyliarza, kupca, księdza?
Dokąd te śmieszne nóżki zawędrują, dokąd?
Do ogródka, do szkoły, do biura, na ślub
może z córką burmistrza?


Bobo, aniołek, kruszyna, promyczek,
kiedy rok temu przychodził na świat,
nie brakło znaków na niebie i ziemi:
wiosenne słońce, w oknach pelargonie,
muzyka katarynki na podwórku,
pomyślna wróżba w bibułce różowej,
tuż przed porodem proroczy sen matki:
gołąbka we śnie widać – radosna nowina,
tegoż schwytać – przybędzie gość długo czekany.
Puk, puk, kto tam, to stuka serduszko Adolfka.


Smoczek, pieluszka, śliniaczek, grzechotka,
chłopczyna, chwalić Boga i odpukać zdrów,
podobny do rodziców, do kotka w koszyku,
do dzieci z wszystkich innych rodzinnych albumów.
No, nie będziemy chyba teraz płakać,
pan fotograf pod czarną płachtą zrobi pstryk.


Atelier Klinger, Grabenstrasse Braunau,
a Braunau to niewielkie, ale godne miasto,
solidne firmy, poczciwi sąsiedzi,
woń ciasta drożdżowego i szarego mydła.
Nie słychać wycia psów i kroków przeznaczenia.
Nauczyciel historii rozluźnia kołnierzyk
i ziewa nad zeszytami.

__________

 

Czy w tym przypadku możemy mówić o "sukcesie ciąży"?
Czy nie lepiej, miast zbytecznie błyskać intelektem, zgodzić się na prostszą, biologiczną, definicję. Ot, choćby tę, którą stosuje się od wieków. 
Nic nie szkodzi, że mniej błyskotliwa. ...I że nie nasza.  

środa, 8 lipca 2015

42

Czesław Miłosz, Który skrzywdziłeś

Który skrzywdziłeś człowieka prostego
Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,
Gromadę błaznów koło siebie mając
Na pomieszanie dobrego i złego,

 

Choćby przed tobą wszyscy się skłonili
Cnotę i mądrość tobie przypisując,
Złote medale na twoją cześć kując,
Radzi że jeszcze jeden dzień przeżyli,

 

Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta
Możesz go zabić - narodzi się nowy.
Spisane będą czyny i rozmowy.

 

Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy
I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta.


__________

Spisane będą czyny i rozmowy - ta fraza robi największe wrażenie.  
To jest przestroga. 
Nie tak bezwzględna i porażająca jak ten akapit ostatni.
O dziwo, kategoryczna w sposób zadowalający.

sobota, 4 lipca 2015

41

Stanisław Barańczak 
Gdyby nie ludzie, gdyby nie istnieli
tak natrętnie, ze swoim łupieżem, paranoją,
wystrzępionymi spodniami, antysemityzmem,
kłopotami w pracy, trwałą ondulacją, skłonnością
do uproszczeń i zadyszki, gdyby wcale
nie trzeba ich było poznawać, przecierających zamglone
okulary, wycierających zamaszyście
buty straszne dziś błoto, ocierających
bezsilną łzę, gdyby nie otwierali przed każdym
tak od razu swoich otłuszczonych serc i wyszmelcowanych teczek
z przetartymi na zgięciach papierami chwileczkę
gdzie ja podziałem to zaświadczenie, gdyby
w ogóle ich nie było, tych zanadto
takich samych i nadmiernie
odmiennych światów z podwyższonym
ciśnieniem, z wygórowanymi
żądaniami panie musisz mi pomóc, zbyt głośno
mówiących, zbyt naocznie
żywych, zbyt dotkliwie
ludzkich,

o ile łatwiej by się mówiło nic co ludzkie nie jest

(Tryptyk z betonu, zmęczenia i śniegu, 1980)

__________

Lekko przychodzi miłość deklarować, kiedyśmy od bliźnich daleko.   
Zaś redukcja dystansu obniża nam próg tolerancji. 
I to raczej skutecznie.